Czy matematyka może pachnieć mandarynkami i mieć smak czekolady? Okazuje się, że tak! Przekonali się o tym uczniowie klasy IV, którzy mieli za zadanie przynieść na lekcję matematyki swoje ulubione słodycze lub owoce. Warunek był jeden: muszą umieć podzielić je na równe części.
Pierwszym zadaniem uczniów było ustalenie na ile części, np. kostek podzielili swój smakołyk i jaką część całości stanowi jeden jego kawałek. Następnie próbowaliśmy z naszych słodyczy uzyskać różne ułamki - najpierw te najbardziej charakterystyczne: połowę i ćwierć całości. Szybko okazało się, że ,,Grześki - Dziel na sześć” idealnie sprawdzą się jako modele ułamków o mianowniku 3 lub 6. Następnie z batonikiem ,,Kinder country” w ręku zajęliśmy się ułamkami o mianowniku 10, a ,,Kinder bueno” było przydatne przy ułamkach o mianowniku 4 lub 8. Mandarynki były dobrymi modelami ułamków o nieparzystych mianownikach 9 i 11, ale największą popularnością cieszyły się czekolady: Schogetten z 18 już wydzielonymi kostkami i inne klasyczne, które można było połamać na 24 kostki.
Po tych ułamkowych zmaganiach przyszła pora na degustację i częstowanie kolegów. Następnie każdy z uczniów ustalił, jaka część jego smakołyka już została zjedzona i ile mu jeszcze zostało. Bawiąc się ukształtowaliśmy pojęcie ułamka zwykłego jako części całości. Co więcej, w czasie lekcji zrodziło się wiele mądrych pytań. Szukając na nie odpowiedzi wyjaśniliśmy zasadę porównywania ułamków o jednakowych licznikach bądź mianownikach, a także poznaliśmy pojęcie ułamka niewłaściwego i liczby mieszanej.
W klasie pachniało mandarynkami, w ustach mieliśmy smak czekolady, a lekcja tym razem trwała tylko trzy czwarte godziny. W ten sposób, będąc na początku nieco wyboistej drogi, jaką jest nauka o ułamkach zwykłych, zabieramy ze sobą w podróż miłe wspomnienia. ,,Oswoiliśmy” ułamki, a zdobyta w praktyczny sposób wiedza przyda nam się na pewno na kolejnych lekcjach matematyki i w życiu codziennym.
Dodała: Edyta Smolak